piątek, 21 grudnia 2012

Inflacja? Ale jaka inflacja?

Ostatnio pokazywaliśmy, że złoto stanowi najlepsze zabezpieczenie przed inflacją. "Być może" - ktoś mógłby odpowiedzieć - "ale dlaczego miałbym kupować żółty kruszec, skoro oficjalnie mierzona stopa inflacji wskaźnikiem CPI w 2011 r. wyniosła średnio zaledwie 3,2 proc., zaś w tym roku wyniesie ona jeszcze mniej"?

Takiej osobie polecamy skonfrontować oficjalny miernik inflacji z jego alternatywnym odpowiednikiem szacowanym przez portal shadowstats.com. Jak widać na poniższym wykresie, ta druga stopa jest kilkukrotnie wyższa od tej oficjalnej i obecnie wynosi prawie 10 proc.!

źródło: www.shadowstats.com


Skąd bierze się rozbieżność między tymi dwoma wskaźnikami? Otóż w latach 80. i 90. zmieniono metodologię liczenia CPI. Do tamtej pory stopa inflacji odzwierciedlała wzrost kosztów utrzymania stałego poziomu życia rozumianego jako pewien stały koszyk dóbr. Natomiast po zmianie CPI stały poziom życia zaczęto utożsamiać z pewnym poziomem użyteczności. W praktyce oznaczało to uwzględnienia substytucji dokonywanej przez konsumentów i zastępowanie droższych dóbr w koszyku tańszymi.

Najlepiej pokazać to na przykładzie. Powiedzmy, że nasz koszyk dóbr składa się tylko z wołowiny i wieprzowiny z równymi udziałami po 50 proc. Załóżmy teraz, że cena wołowiny wzrosła o 50 proc., zaś cena wieprzowiny się nie zmieniła. Inflacja mierzona według tradycyjnej metody wyniosłaby zatem 25 proc.

Jednak według nowej metodologii należy przekomponować koszyk, ponieważ konsumenci będą teraz częściowo zastępować wołowinę tańszą wieprzowiną. Teraz wystarczy przyjąć, że w wyniku takiej substytucji nasz nowy koszyk będzie się składał tylko z - powiedzmy - 10 proc. wołowiny i 90 proc. wieprzowiny, a stopa inflacji wyniesie tylko 5 proc, czyli pięć razy mniej, niż ta mierzona według starej metodologii!

Benjamin Disraeli napisał kiedyś, że "istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa, statystyki".

My byśmy do tego dodali jeszcze czwartą kategorię: rządowe statystyki.

Arkadiusz Sieroń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz